tia.. swieta swieta i po swietach. musze przyznac ze jedne z najlepszych w jakich do tej pory uczestniczylem, chociaz pierwsze na obczyznie... bardzo milo spedzilem czas z rodzina.. atmosfera byla bardzo dobra, luzna, bez jakis falszywosci... tego co zawsze do tej pory bylo u nas na wigilii... spotykala sie cala rodzina, zawsze ktos tam kogos jednak nie darzyl sympatia, jakies animozje miedzyrodzinne.. a wszyscy sobie zyczenia skladali i to takie sztuczne zawsze bylo. ta wigilia byla inna, nie czuc bylo tego napiecia w powietrzu.. bardzo milo ja bede wspominal... no i dostalem w chuj (i jeszcze troche :) ) prezentow zwiazanych z Wisla, czyli to co lubie.
no a teraz pozamiatane, mama z bratem wrocili do Polski, a my tu zapieprzamy spowrotem. zwiekszylem sobie godziny w call-centre, teraz robie 42 godzin tygodniowo srednio. i dobrze. sprzedaze leca, w pracy zdrowa mila atmosfera, jest ok jesli o to chodzi...
nie mam tylko jeszcze na wszystko wyjebane... bardzo bym chcial miec, ale czasami sie po prostu nie da... ten moj kamien nie sluga jednak... heh... dam se rade jednak, a czy pozniej czy wczesniej to sie okaze
...dłuży mi się niemiłosiernie... Czemu, przecież podoba mi się...? To wina czegoś innego, wizja zmian nadeszła, acz jak zawsze rychło w czas... I to nie okładki... Komu w drogę temu czas, prawdaż? Jak zatem rozegrać tę partię? Hmmm... Wewnętrzny antagonizm to nic przy zewnętrznym ekshibicjonizmie... Rok również mi się dłużyć zaczął... I to dwa tysiące drugi... ,) Chciałbym się cofnąć teraz i w tym momencie w czasie do roku 1001... Tylko zerknąć, jak wtedy wyglądały miejsca mej obecnej egzystencji na tym łez padole ,). Może kiedyś zobaczę, ale niestety wiąże się to z przezwyciężeniem liniowości czasu. My, śmiertelni, z powodu tejże liniowoiści umieramy... Więc może jakoś potem to zobaczę... ? Możew tak, może i nie... Nie? Mich. - pamiętasz o zakładzie? Wiem, że ja wygram... może nie tyle sam zakład, ale pierwszą [i jedyną] szansę... Wcale mnie to nie martwi, kto nie lubi czasem być pierwszym... ,) Bredzę, więc kończę...