Jest gitez.
W ta niedziele natomiast mialem moje 21 urodziny. Bardzo sympatycznie spedzone w 4-y osoby, ja, Bartosz i taka mloda parka Polakow, ktorych poznalem wczesniej. Bardzo mili i na poziomie ludzie. Kupili mi butelke Tequilli na urodziny :) Pierwszy raz pilem tequile.. dobra. Ale to nie byl najwiekszy zonk. Najwiekszy zonk mial dopiero nadejsc.
Na nastepny dzien w poniedzialek, najnormalniej w swiecie, chociaz na gigantycznym kacu, polazlem do pracy. Kath (moja bezposrednia przelozona) kazala mi odkurzyc pokoje ochotnikow. Odkurzacz robi duzo halasu, ale nic nie skojarzylem. Po jakis 20 minutach przychodzi Angie do pokoju w ktorym odkurzam i prosi mnie zebym pomogl jej poskladac krzesla w pokoju konferencyjnym. Niedawno bylo spotkanie zarzadu, wszystko sie zgadza. Aby dojsc do sali konferencyjnej, musimy przejsc przez tzw. "TV Lounge", pokoj telewizyjny dla ochotnikow w naszym osrodku badawczym. Wchodzimy do tego pokoju... a tu ZONK!!!!!!
20-tu paru pracownikow sie zebralo i wszyscy chorem zaczynaja spiewac "Happy Birthday toooo youuu". Kuwa, prawie sie poplakalem, jasny gwint. Wypchneli mnie do kata, gdzie na stole lezal tort czekoladowy z 21 swieczkami zapalonymi. Chyba kurwa bylem tak oszolomiony ze zapomnialem nawet zyczenie sobie wymyslec przed zdmuchnieciem. Potem paleczke przejal moj line manager, taki wazniejszy szefu, walnal krotka przemowe, ze normalnie tego nie robia, ale znajac moja sytuacje, sam w innym panstwie, itp itd, zyczy mi wszystkiego najlepszego. I przekalal prezenty od firmy. Dostalem piersiowke i kufel, muuehehehe... ale zastrzegl, jak zwrocilem uwage ze to dosc jednoznacznie sie kojarzy, ze nie mam az tak zlej reputacji :) W kazdym razie prezenty bardzo praktyczne i ladne. Aha, kufel metalowy, tzn. zrobiony z jakiegos materialu co sie "Pewter" nazywa. Z przodu wygrawerowane jest moje imie, z tylu zas
21st
STO LAT
BEST WISHES FROM ALL 'PHASE 1' STAFF
No kurwa pamiatka do konca zycia. Jeszcze w kopercie od takiej starszej pani z dzialu Recruitment dostalem w kopercie 20 funciakow. I trzy kartki z zyczeniami, a tam podpisy wszystkich 80-ciu pracownikow w firmie. Kurwa. Zonk mniejszy. To byl udany dzien :)
A teraz sobie lajtowo nadaje z pracy z mojego laptopa :D Mam karte wi-fi a IT Manager (taki admin calej sieci w naszej firmie) mnie lubi, i powiedzial mi ze dostosowal serwer do mojej karty i czasami wieczorami jak nikt nie patrzy moge zajsc z notebookiem do biblioteki i pobuszowac po sieci.
Wypas jest :) Tylko kurna kasy ciagle za malo... musze duzo mamie do Polski wysylac... samochod zamierzam sobie kupic, ale niestety musi to troche poczekac... ale jak kupie to bedzie dobrze, nowe opcje, moze druga prace znajde. Byloby swietnie.
Narazie przyszlosc sie zapowiada calkiem niezle. W dalszych planach studia tu, na University of Plymouth, calkiem niezly ponoc. Sie zobaczy, na to mam czas...