tia.. swieta swieta i po swietach. musze przyznac ze jedne z najlepszych w jakich do tej pory uczestniczylem, chociaz pierwsze na obczyznie... bardzo milo spedzilem czas z rodzina.. atmosfera byla bardzo dobra, luzna, bez jakis falszywosci... tego co zawsze do tej pory bylo u nas na wigilii... spotykala sie cala rodzina, zawsze ktos tam kogos jednak nie darzyl sympatia, jakies animozje miedzyrodzinne.. a wszyscy sobie zyczenia skladali i to takie sztuczne zawsze bylo. ta wigilia byla inna, nie czuc bylo tego napiecia w powietrzu.. bardzo milo ja bede wspominal... no i dostalem w chuj (i jeszcze troche :) ) prezentow zwiazanych z Wisla, czyli to co lubie.
no a teraz pozamiatane, mama z bratem wrocili do Polski, a my tu zapieprzamy spowrotem. zwiekszylem sobie godziny w call-centre, teraz robie 42 godzin tygodniowo srednio. i dobrze. sprzedaze leca, w pracy zdrowa mila atmosfera, jest ok jesli o to chodzi...
nie mam tylko jeszcze na wszystko wyjebane... bardzo bym chcial miec, ale czasami sie po prostu nie da... ten moj kamien nie sluga jednak... heh... dam se rade jednak, a czy pozniej czy wczesniej to sie okaze