Pada.. w sumie to tutaj caly czas pada.. lipna ta pogoda troche, malo slonca.
Zyje. Bedzie juz prawie miesiac jak tu jestem a zarobilem na razie nie za duzo.. troche mnie to irytuje, wiec szerszy opis znajdzie sie tutaj jak znajde jakas konkretna, i dobrze platna prace. A mysle, ze znajde.
Poza tym jest ok. Tylko piwo jakies takie... srednie co najwyzej :/
Aha... taka drobna sprawa o ktorej zapomnialem, pfff... hehe... otoz scialem wlosy. Zostalo jakies 3-5 mm. Dojrzewalem do tej decyzji z tydzien, ale tak bedzie lepiej i juz.
Zaczalem nowa prace, przenioslem sie do Plymouth (morskie miasto w poludniowo zachodniej Anglii; bardzo ladne po prawdzie..) i jestem tutaj samiutenki... jak ten paluszek.. Jeszcze jak jestem w pracy, jak gadam z ludzmi, jak jest czym zajac mysli, jest ok. Ale jak wracam wieczorem do domu... :/ To dopada czlowieka taka jebana melancholia.. to jednak chujowo strasznie byc w miescie calkiem samemu, nie znac absolutnie nikogo. Do tej pory bylem w takiej wiosce niedaleko Plymouth (Lifton sie toto nazywa, straaaaaszna dziura), razem z dwoma znajomymi, ktorzy mieli juz ustawiona prace tutaj w Anglii, ale nie umieli za bardzo jezyka. Wiec ja pojechalem z nimi, jako tlumacz, ale de facto bez pracy zagwarantowanej tutaj. Wiec w czasie kiedy oni caly czas pracowali ja podejmowalem jakies takie male tymczasowe robotki, jednoczesnie szukajac pelnoetatowej pracy. No i w koncu znalazlem, tu w Plymouth. I przenioslem sie do malej kawalerki, ktora zalatwil ten gosciu, ktory rowniez daje prace moim dwom przyjaciolom w Lifton. Do tej pory wszystko w sumie odbywalo sie obok mnie. Wszystko ktos robil za mnie (pozdrawiam kochana mamusie :) ) A teraz.. samemu placic czynsz.. samemu placic za prad. Uruchamiam sobie linie telefoniczna.. sam musze sobie robic zakupy (Tesco Korzystny Zakup, hehe, tylko tutaj to sie nazywa 'Tesco Value'; taniej sie nie da :> ) No i najgorsze.. sam musze prac :/ Cale szczescie, mam w mieszkaniu pralke. Stara strasznie, ale przynajmniej dziala. Ile sie naschizowalem patrzac w ten otwor od tej pralki, kiedy dzialala.. czy przypadkiem mi sie pranie nie skurczy, kolory nie pojebia, itd... horror.. ale pierwsze pranie okazalo sie sukcesem, hehe. Wiec jest git.
Aaa.. z powodu stresu zwiazanego z pierwszym dniem w pracy.. i ogolnym dolem samotnosciowym.. kupilem sobie paczke szlugow :/ [a tak, zapomnialem o tym wczesniej napisac. otoz dokladnie tydzien po scieciu wlosow, 16 wrzesnia, rzucilem palenie, po prostu szlugi tutaj sa za drogie] Bylo to w czwartek, 30 wrzesnia. Dzisiaj mamy koniec poniedzialku, 4 pazdziernik, a mi w paczce zostalo jeszcze 2 szlugi.. mysle niezle.. niezle prawda?
Koncze bo zaraz zamykaja biblioteke. W bibliotekach tutaj mozna korzystac z darmowego dostepu do internetu. Strasznie ograniczony to dostep, heh, niestety (tylko przegladanie stron www, zadne sciaganie plikow, czy korzystanie z aplikacji jak np. GG) - ale w porownaniu z trzema funtami za godzine w kafejce :/ jestem w stanie zdzierzyc ta niedogodnosc.
EDIT: Aha, co do planow, bo moze kogos bedzie to interesowac... praca wyglada na sensowna, nic specjalnego (co tu duzo ukrywac - ladnie nazwana 'Housekeeping Assistant' ale po prawdzie jest to zwykly sprzatacz) jednakze zarobek i tak wielokrotnie wyzszy niz w polsce. Od czegos trzeba zaczac, bez niczego co bym mogl wpisac do CV na lepsza posade nie mialem co liczyc. Ale teraz sie ustabilizuje sytuacja, i na spokojnie bede mogl sie porozgladac za jakas ciekawsza praca. Dlatego zostaje tu do polowy grudnia. Czternastego mam bilet juz kupiony, przynajmniej spedze swieta z rodzina. A potem mozliwe (raczej pewne) ze wroce tu z powrotem.