... dwa tygodnie wygladaja u mnie bardzo podobnie. W ciagu tygodnia nic w zasadzie nie robie, siedze na necie, gram w Red Dragona, czytam fora i newsy ze swiata pilkarskiego (jest to moja ostatnia zajawka :)) Czasami zdarzy sie wyjscie z kumplami na piwo, zagranie w Magie i Miecz. I tak byle dotrwac do weekendu, ktory to caly czas wypatruje :) Wtedy sytuacja sie odmienia, blask jakis taki wkrada sie w moje zycie, przerywa sie monotonia, zyje pelna piersia. A potem, w niedziele wieczor znowu ta sama stagnacja. Musze cos z tym zrobic. Nie mam zamiaru kisiec tutaj w Krakowie caly czas! A zeby sie stad wyrwac, trzeba cos najpierw zarobic. Do tej pory to ja tylko mowilem o tym, ze szukam pracy, ze naprawde by sie to przydalo, ze to, ze tamto, blah blah blah... latwo powiedziec, trudniej sie zmobilizowac do dzialania. Dzisiaj w koncu sie przelamalem, wyslalem juz dwa maile odnosnie pracy, zrobilem swoje CV nawet ;) Wiec cos sie rusza. Bedzie lepiej, musi byc, motywacje juz mam. Chce sie wybrac na Przystanek Woodstock. To jest najblizszy cel. Trza to jakos osiagnac.