Alez...
Za niespelna 12 godzin mam zaliczenie.. z socjologii :/ Od 6 dni nosze w plecaku skserowane notatki... nawet do nich nie zagladnalem. Z dwoch wymaganych lektur o socjologii przeczytalem - zero. Moja wiedza na to zaliczenie - zero.
Jestem - zero... ?
Stwierdzam cholera jasna, ze brak mi po prostu motywacji. Zle wybralem sobie te pieprzone studia. Nie widze przyszlosci w nich. Bezsens. Stracony rok. Trzeba zmienic kierunek, trzeba pojsc na to, z czego jestem dobry, z czego cos umiem.
A teraz. Teraz trzeba jakos ten rok przejsc. Tylko co z motywacja... co z nia?
Zna ktos jakis sposob na motywacje? Zeby mi sie tak chcialo jak mi sie nie chce?!?!?